Wpisujesz w Google: W jaki sposób działają leki na obniżenie gorączki? Szybko znajdziesz informację, że hamują syntezę prostaglandyn w podwzgórzu w ośrodkowym układzie nerwowym.
A teraz zamknij oczy i spróbuj to powtórzyć i sobie to – co może okazać się jeszcze trudniejsze – wyobrazić.
O ile nie masz wykształcenia medycznego, może to być niełatwe zadanie.
Język medyczny nastręcza pacjentom problemów. Trudno zapamiętać i zrozumieć coś, czego się nie rozumie.
To tym samym bolączka dla lekarzy, farmaceutów i firm medycznych, którzy muszą w nieskomplikowany i zrozumiały sposób tłumaczyć procesy, jakie zachodzą w organizmie, procedury medyczne, instrukcje brania leków czy sposób działania różnych substancji.
A pacjenci chcą to wszystko rozumieć – widać to po liczbie zapytań w Google.
Studenci medycyny i lekarze też nie mają zresztą łatwo. Czytając opasłe medyczne książki i artykuły, muszą często sami sobie wyobrazić, jak coś wygląda i funkcjonuje. Np. w jaki sposób dana substancja wnika do komórki.
Dlatego firmy medyczne i farmaceutyczne coraz częściej szukają nowych metod dotarcia do pacjentów i lekarzy. Jedną z nich są animacje medyczne.
Nasza animacja dla Fundacji My Pacjenci zachęca starsze osoby do wykonania testu na osteoporozę. Odnieśliśmy się do tematu osteoporozy stosując metaforę drzewa, które nie da się złamać, dzięki czemu animacja zapada w pamięci i przykuwa uwagę.
Animacje pomagają edukować osoby z niewielką wiedzą medyczną
Wyobraź sobie, że w kraju planują wprowadzić ogólnopolski program badań przesiewowych raka jelita grubego.
Społeczeństwo ma raczej znikomą wiedzę w temacie takich badań. Rząd musi więc zaplanować, jak je odpowiednio doedukować. Przy tym mieszcząc się w budżecie.
To tylko częściowo hipotetyczna sytuacja, bo tak było naprawdę… z tym że w Holandii.
W 2015 r. przed rozpoczęciem wspomnianego programu, przeprowadzono badanie, by sprawdzić, jaka forma komunikacji będzie najskuteczniejsza.
W eksperymencie wzięło udział 397 osób.
Materiały przygotowane przez badaczy obejmowały kwestie: ryzyka zachorowania na raka jelita grubego, rozwoju choroby, korzyści z wczesnego jej wykrycia, sposobu przeprowadzenia badania i możliwych wyników.
Zaprezentowano je uczestnikom badania w 4 formach: pisanej, mówionej, ilustrowanej i animowanej.
Co się okazało?
- Wśród osób o niskim stopniu zrozumienia tekstów medycznych, komunikaty mówione wypadły lepiej niż pisane – uczestnicy zapamiętali więcej informacji.
- Animacja sama w sobie nie zwiększyła ilości zapamiętanych informacji.
- Animacja połączona z tekstem mówionym znacząco wpłynęła na ilość zapamiętanych informacji.
- Animacja połączona z tekstem mówionym dała lepsze wyniki wśród grupy o niskim stopniu zrozumienia języka medycznego.
W podsumowaniu badania można przeczytać:
“[…] animacja połączona z tekstem mówionym jest najlepszym sposobem na przekazywanie skomplikowanych informacji medycznych osobom o niskim poziomie znajomości piśmiennictwa medycznego. Ta forma może nawet pomóc pokonać różnice w przyswajaniu informacji między grupami o niskim i wysokim zrozumieniu tekstów medycznych.”
Zaznaczono, że takie animacje nie wpłynęły na stopień zrozumienia tematu przez osoby o wysokim stopniu zrozumienia tekstów medycznych, dlatego mogą być uniwersalną formą dotarcia do obu grup.
Animacja na temat wścieklizny
Komunikacja z pacjentami, studentami i lekarzami
Niektórzy pacjenci mdleją na widok krwi, inni odwracają wzrok od wbijanej igły, są i tacy, którzy krzywią się na samo wspomnienie o perystaltyce jelit. Pokazanie im więc filmu z operacji nie wchodzi w rachubę.
Co innego animacji.
– To często mało przyjemne tematy. Mówimy o chorobach, zwyrodnieniach, które na zdjęciach czy w filmie nie wyglądają za dobrze. Jeżeli pokażemy je w formie animacji, to wygląda to mniej strasznie – mówi Maciej Budkowski, dyrektor zarządzający ExplainVisually.
Kolejny powód… jeśli ktoś nie ma wykształcenia medycznego, trudno odróżnić na filmie czy zdjęciu jedne elementy od drugich – wszystko się zlewa w bezkształtną masę, nie wiadomo, który organ jest którym i o czym mówi lektor. W animacji można to łatwo obejść poprzez grę kolorami, zbliżeniami czy nawet stosując storytelling.
– Albo – dodaje Klaudia Tolman, Ryślicielka® z ExplainVisually – można skorzystać z lekkostrawnej metafory wizualnej czy z uproszczonej symbolicznej wizualizacji, tak jak w tej reklamie środka na tzw. zespół jelita drażliwego (IBS synsdrome).
Reklama środka Dulcolax®
Można np. pokazać:
- wątrobę zaznaczoną innym kolorem, by było wiadomo, na jaki organ działa dany lek;
- zbliżenie na skórę i jej przekrój, by wyjaśnić, jak głęboko wnika substancja;
- leukocyty jako superbohaterów, którzy walczą (i oczywiście wygrywają) z patogennymi mikroorganizmami.
– W animacji o leku dermatologicznym dla LEO Pharmy bardzo ważne było to, jak głęboko jest w stanie wniknąć dana substancja. Chodziło o pokazanie, że jest w stanie to zrobić głębiej niż alternatywne leki. Dzięki animacji mogliśmy to zrobić w bardzo obrazowy, dobitny sposób – mówi Maciej Budkowski.
W animacji medycznej można też nie strasząc przesadnie pacjentów pokazać możliwe skutki uboczne leku lub procedury, a także konsekwencje nieleczenia choroby. Animacja tworzy bezpieczne pole do tworzenia hipotetycznych scenariuszy. To zdecydowana przewaga nad filmem tradycyjnym.
Ta forma pozwala dotrzeć tym samym do większego grona pacjentów. Co zresztą pokazują badania.
W badaniu przeprowadzonym w 2013 r. w USA, w którym sprawdzano skuteczność animacji w zachęceniu mniejszości etnicznych do udziału w badaniach klinicznych, jeden z uczestników powiedział:
“Animacja tłumaczyła korzyści, jakie może dać udział w badaniach klinicznych. Była krótka, konkretna. Dobrze reprezentowała różne grupy etniczne, przynajmniej dla tego kraju. Była jasna, prosta i łatwa do zrozumienia”.
Nie bez znaczenia jest też element humoru i luzu, jaki może zawierać (ale nie musi) animacja.
Animacja, którą przygotowaliśmy dla firmy SHARP
Komunikacja z pacjentami – instrukcje
Wyobraź sobie taką sytuację. Lekarz tłumaczy pacjentowi, jak ma przyjmować lek. Weźmy na przykład Euthyrox. Stara się przekazać wszystkie potrzebne informacje w możliwie przystępny sposób. Mówi, że najlepiej rano, przed posiłkiem, popijając wodą, nie herbatą itd.
Pacjent potakuje, wraca do domu i niewiele pamięta… sięga więc po ulotkę, ale napotyka ścianę tekstu, więc poświęca jej tylko chwilę uwagi, po czym następnego dnia rano przyjmuje lekarstwo wbrew zaleceniom lekarza – po śniadaniu, popijając tabletkę kawą z mlekiem sojowym.
To nie jest zmyślona historia. To moja historia bliskiej mi osoby, która zdziwiona, że lek nie działa, udała się do lekarza. Powiedział, że to dla niego codzienność. Większość pacjentów nie pamięta dokładnych instrukcji lekarza i nie czyta dokładnie ulotek.
Badania to potwierdzają. Zapominamy od 29 do 72% tego, co mówi lekarz.
I tu znów wkraczają do akcji ilustracje i animacje.
Szerzej o skuteczności ilustracji piszemy w tym artykule.
W skrócie: ilustracje sprawdzają się lepiej przy prostych instrukcjach, animacje przy bardziej skomplikowanych.
Z tym, że to, co jest mniej lub bardziej skomplikowane, jest względne.
Dwuminutowa animacja o tym, w jaki sposób popić pastylkę wodą raczej nie jest nikomu potrzebna.
Jak jednak szybko i skutecznie wytłumaczyć pacjentowi, jak ma samodzielnie nałożyć maść i zmienić opatrunek?
Rozpiska Klaudii Tolman na temat przyjmowania leków po wyrwaniu osómeki. Więcej przykładów wykorzystania myślenia wizualnego w medycynie w tym artykule.
Warto pamiętać, że każdego może dotknąć klątwa wiedzy – kiedy mamy sporą wiedzę na jakiś temat, pewne rzeczy są dla nas oczywiste i zakładamy z góry, że takie są też dla innych.
Lekarz podczas studiów musi przyswoić ogrom informacji. Po wielu latach pewne fakty mogą mu się wydawać tak podstawowe, że nie będzie ich tłumaczył.
Animacja, którą przygotowaliśmy dla firmy Diagnometic, edukująca klientów firmy na temat nowych urządzeń do kontroli jakości sprzętów RTG.
Tymczasem w 2004 roku Instytut Medyczny wypuścił informację, że 48% dorosłych Amerykanów nie potrafi czytać w wystarczającym stopniu, by w pełni zrozumieć i stosować się do instrukcji medycznych.
To absolutnie nie oznacza, że nie potrafią czytać. Równie dobrze mogą czytać po kilka książek miesięcznie. To kwestia języka medycznego, który jest dla nich niezrozumiały.
Animacje medyczne rozwiązują ten problem w taki sposób, że pacjent nie tylko słyszy, ale i widzi na ekranie, jak powinien postępować, w jakiej kolejności i dlaczego. Nie pozostawia to dużo miejsca na niedopowiedzenia.
Co więcej, może obejrzeć animację kilkukrotnie. Nie będzie tracił czasu próbując sobie przypomnieć, co powiedział lekarz, lub przeszukiwał internetu w poszukiwaniu odpowiedzi. A potem nie powie, że “ten lek nie działa”.
Animacje dla branży medycznej – więcej przykładów
Animacje edukują lekarzy i farmaceutów
Możliwości, jakie daje animacja, które wymieniłam wyżej, czynią ją też świetnym narzędziem edukacyjnym. I nie chodzi tu tylko o lekcje biologii w szkole. Coraz częściej korzystają z niej uniwersytety medyczne i firmy farmaceutyczne, które przygotowują materiały dla studentów, lekarzy i farmaceutów.
Dlaczego? Za jej pośrednictwem można pokazać to, czego ilustracje i filmy nie są w stanie oddać. Choćby mikroskopijne, a nawet submikroskopowe procesy na poziomie subkomórkowym.
– W animacji dla LEO Pharmy rozrysowaliśmy np. wzór strukturalny substancji, która wnika w skórę – mówi Maciek Budkowski.
To pozwala studentom i lekarzom jeszcze dogłębniej zrozumieć zagadnienie.
Oczywiście ze względu na grupę docelową animacja musi być bardzo dobrze przygotowana pod kątem merytorycznym.
Gdy zaczynaliśmy współpracę z Mylanem, dla którego zrobiliśmy serię animacji, ustaliliśmy, na jakim konkretnie źródle mamy się opierać tworząc rysunki. Problem pojawił się, gdy już oddaliśmy ilustrację i mieliśmy film zanimować.
Wtedy wychodzi, że np. skurcze jelit to wcale nie taka prosta sprawa. Trzeba pokazać kierunek skurczów, dokładnie oddać miejsce, w którym wytwarzają się soki trawienne. Dlatego bezcenne są rozmowy z klientem i ze specjalistami.
Spędziliśmy dużo czasu choćby ucząc się, jak działa ludzki organizm, kiedy połyka się tabletkę. Wiemy, że każdy szczegół jest ważny, dlatego bardzo zwracamy na nie uwagę.
Animacja to też świetne narzędzie sprzedażowe.
Obecnie przedstawiciele firm farmaceutycznych nie mogą się spotykać z lekarzami. A mimo to chcą w jakiś sposób zainteresować lekarzy nowymi produktami, które mają w ofercie. Animacją często są w stanie przekazać dużo więcej i w krótszym czasie niż ulotka. W dodatku w ciekawy sposób.
Screen animacji, którą przygotowaliśmy dla firmy Mylan.
Wizerunek marki – zbliżenie do pacjentów, mniejszy dystans
Medyczny żargon, chłodne barwy, minimalistyczny styl – tak często wyglądają materiały marketingowe firm z branży medycznej. I ma to swoje plusy – buduje profesjonalny wizerunek i zaufanie. Jest jednak i druga strona tego medalu. Buduje jednocześnie dystans między firmą a pacjentem/klientem.
Tymczasem animacja pozwala pokazać firmę od “ludzkiej” strony.
Przykład: filmy zachęcające do szczepień m.in. na grypę i krztusiec firmy Sanofi Pasteur. Są rysowane odręcznie, a więc mniej poważne niż wektorowe, przez co skracają dystans. Do tego każde jedno zdanie lektora jest odwzorowane na ekranie w formie rysunku, przez co komunikat jest bardziej strawny i łatwiej go zrozumieć.
Podsumowanie zalet animacji medycznych
Podsumowując wyżej wymienione zalety animacji medycznych. Animacje są skutecznie, ponieważ:
- pokazują medyczne procedury i wnętrze ludzkiego organizmu w mniej dosłowny sposób niż filmy, przez co są łatwiejsze w odbiorze;
- dzięki grze kolorem łatwiej przedstawić niektóre elementy – można np. po kolei zaznaczać innym kolorem narządy;
- dzięki storytellingowi ułatwiają dotarcie do odbiorców i przykuwają uwagę
- podczas produkcji ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia, można więc sobie pozwolić na ciekawe metafory i np. personifikację, co pomaga odbiorcom zapamiętać więcej informacji i przykuwa ich uwagę;
- poprzez odpowiednie spowalnianie i przyspieszanie różnych scen można pokazać widzom, na co powinni szczególnie zwrócić uwagę;
- można pokazać mikroskopijne, a nawet submikroskopowe procesy na poziomie subkomórkowym, czego nie da się zrobić za pośrednictwem filmu klasycznego;
- można w nich przedstawić hipotetyczne scenariusze w lekki sposób, w tym skutki uboczne leków/procedur, konsekwencje nieleczenia choroby, w tym śmierć pacjenta;
- skracają dystans, pomagają poprawić wizerunek firmy.
Animacja na temat wpływu telefonów komórkowych na nasze mózgi
Jak może wyglądać praca nad animacją medyczną
O etapach pracy nad animacją i cenie pisaliśmy już kilka artykułów – możesz o nich przeczytać np. tutaj i tutaj.. Skupię się więc nad tym, co jest charakterystyczne w pracy nad animacją medyczną.
Po pierwsze od strony klienta bierze w niej zwykle udział więcej osób. Sam dział marketingu nie wystarczy.
– Zwykle produkuje się takie animacje nieco dłużej, ponieważ w proces zaangażowany dział medyczny i dział prawny. Zarówno prawnicy, jak i lekarze muszą zweryfikować, czy sformułowania i wizualizacje, których używamy są z jednej strony zgodne ze sztuką lekarską, a z drugiej z polskim prawem. Pewnych sformułowań nie można czasem używać, bo są “zbyt reklamowe” – mówi Maciej Budkowski.
Tyczy się to w szczególności leków sprzedawanych na receptę.
W przypadku wizualizacji konsultacje z działem medycznym są niezbędne.
W przypadku animacji dla firmy Mylan przygotowywaliśmy poszczególne grafiki i podsyłaliśmy firmie z prośbą, by zaznaczali, w którym dokładnie miejscu pojawiają się substancje, np. kwas, odpowiedzialny za trawienie.
Zmiany dotyczyły czasami milimetrowych przesunięć, które z punktu widzenia funkcjonowania organizmu są kluczowe.
Podstawą jest więc komunikacja z klientem. Każdą wersję scenariusza i storyboardu z nim konsultujemy. Przy okazji sporo się uczymy, co wykorzystujemy w kolejnych medycznych projektach.
Którą formę animacji wybrać – whiteboardową czy wektorową?
To zależy od celu, jaki ma spełnić animacji. Naszym klientom zawsze doradzamy, jaki styl wybrać na podstawie krótkiej rozmowy lub informacji przesłanych mailowo. Nie ma tu bowiem jednoznacznej odpowiedzi.
Whiteborad animation pozwala skrócić dystans między firmą a klientem. Świetnie też pokazuje historię i przykuwa uwagę.
W animacjach “z rysującą ręką” można wykorzystać rekwizyty, np. opakowania leków czy tabletki. Pozwala to je mocniej wyróżnić.
Animacja wektorowa [link wew] ma natomiast poważniejszy styl. Jest w niej więcej ruchu niż w animacji whiteboardowej. Poszczególne elementy można też do woli zmniejszać i powiększać.
– W animacji wektorowej łatwiej się też edytuje różne elementy, więc jeżeli trzeba skorygować drobne błędy czy przesunąć jakiś element, można to szybko skorygować. W animacji whiteboardowej trzeba w takiej sytuacji nagrać scenę od nowa – mówi Maciej Budkowski.
Tematowi różnic między animacjami poświęcilismy osobny artykuł. Można o nich przeczytać tutaj.
Podsumowanie
Jak widzisz, animacje zyskują na popularności w branży medycznej nie bez powodu. Skutecznie tłumaczą medyczny żargon i procedury pacjentom. Są też przystępne dla lekarzy i farmaceutów.
Dzięki nim ludzie zapamiętują więcej informacji.
Do tego ocieplają wizerunek marki i pomagają się wyróżnić.
Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak możemy pomóc Twojej firmie, zapraszamy do kontaktu:
Studiowała japonistykę i lingwistykę na Uniwersytecie Warszawskim, jednak to działalność w organizacji NGO ukształtowała jej zainteresowania. W ramach koordynacji kampanii organizowała konferencje, spotkania w Sejmie, pokazy mody, nagrania z politykami i gwiazdami. Prowadziła też social media, cały czas doszkalając się w tym zakresie. W ExplainVisually zajmuje się marketingiem, w tym tworzeniem strategii, contentem, w tym SEO, pisaniem scenariuszy dla klientów, prowadzeniem social mediów, tworzeniem materiałów graficznych.