Na LinkedIn i spotkaniach zarządów coraz częściej pada pytanie: „Po co mamy płacić studiu animacji, skoro możemy to wyklikać sami… szybciej i taniej”.
Codziennie widzimy video generowane przez Sorę czy inne modele AI, które robią wrażenie.
Obietnica jest niezwykle kusząca. Wciskasz „generuj” i otrzymujesz gotową reklamę. Brzmi jak marzenie każdego dyrektora marketingu, który musi pilnować budżetu i terminów.
Określenie „brzmi jak marzenie” jest tu kluczowe. Bo rzeczywistość jest od tego jeszcze daleka.
W tym artykule nie odżegnuję się od technologii ani nie twierdzę, że AI jest do niczego. Bo nie jest. Sama na co dzień używam sztucznej inteligencji i wiem, jak może usprawnić procesy i wspomagać pracę, też kreatywną.
Ale jeszcze nie wszystko potrafi i wiąże się z nią kilka poważnych ryzyk.
Ryzyko #1
Prawna ziemia niczyja (kluczowy problem dla korporacji)
Inwestujesz w reklamę, aby zbudować unikalną wartość, materiał, który będzie należał wyłącznie do Ciebie. I tu pojawia się pierwszy, gigantyczny problem z AI.
Aby coś mogło być chronione prawem autorskim, musi być wynikiem ludzkiej twórczości. Stanowisko globalnych instytucji, na czele z amerykańskim U.S. Copyright Office, który nadaje ton rynkowi, jest jasne: dzieła wygenerowane w 100% przez AI nie podlegają ochronie prawnej.
Przykład? Głośna sprawa autorki komiksu „Zarya of the Dawn”. Kris Kashtanova początkowo otrzymała prawo do swojego dzieła, nie uwzględniła jednak przy zgłoszeniu informacji, że stworzyła obrazy przy pomocy Midjourney.
Po ponownym rozpatrzeniu sprawy, USCO wydało decyzję precedensową: cofnęło ochronę na same obrazy, pozostawiając ją wyłącznie dla tekstu oraz autorskiej aranżacji i kompozycji plansz (były w 100% dziełem człowieka).
Co więcej, urząd odrzucił jej twierdzenie, że późniejsze, ręczne edycje niektórych ilustracji kwalifikują je do ochrony. W uzasadnieniu stwierdzono, że modyfikacje te były albo „zbyt drobne i niedostrzegalne, aby zapewnić niezbędny poziom twórczości wymagany do ochrony prawnoautorskiej”, albo że urząd „nie był w stanie określić rzeczywistego wkładu autorki na podstawie przedłożonych informacji”.
„Zarya of the Dawn” Kris Kashtanova / Midjourney
Wyobraź sobie, że AI wygenerowała dla Ciebie idealne logo, bohatera Twojej marki lub chwytliwy motyw wizualny do kampanii. Problem w tym, że nie możesz go zastrzec. Nie masz do niego wyłącznych praw. Oznacza to, że Twój konkurent może jutro legalnie skopiować ten sam motyw lub postać i użyć ich we własnej komunikacji.
Ryzyko „zatrutych danych” to druga strona medalu. Nigdy nie masz 100% pewności, na czym uczył się algorytm. Modele AI były trenowane na miliardach obrazów i kadrów z sieci… często bez licencji i zgody autorów. Istnieje realne ryzyko, że Twoja animacja jest w rzeczywistości nieświadomą kopią lub kompilacją chronionych prac innych artystów, studiów animacji czy korporacji (np. Disneya). Prawnie odpowiadasz za to Ty. Jako firma publikująca materiał, to Ty ryzykujesz pozwem o naruszenie praw autorskich, nie algorytm.
Przykłady kilku pozwów, które wstrząsnęły rynkiem:
Getty Images kontra Stability AI
Jeden z największych banków zdjęć na świecie pozwał twórców Stable Diffusion, firmę Stability AI, za „rażące naruszenie” własności intelektualnej. Zarzut: model trenował na 12 milionach zdjęć z bazy Getty Images, bez licencji, a generowane obrazy często replikowały nawet… charakterystyczny znak wodny firmy.
„To banda maniaków technologicznych, którzy byli tak podekscytowani sztuczną inteligencją, że pozostali obojętni na jakiekolwiek niebezpieczeństwa lub problemy, jakie ona stwarza”, powiedziała uczestnicząca w londyńskim procesie Lindsay Lane KC, prawniczka Getty Images.
Prawnicy firmy poszli zresztą o krok dalej, twierdząc, że Stability AI było „całkowicie obojętne na to, czym karmiło dane treningowe”. Stwierdzili w sądzie, że system doprowadził do „przyklejania naszego znaku towarowego do pornografii” oraz „śmieci generowanych przez AI”.
Ilustracje dołączone do pozwu sądowego Getty Images. Po lewej stronie oryginalna, chroniona fotografia Getty Images. Po prawej podobny obraz wygenerowany przez Stable Diffusion, który odtworzył nawet zniekształcony znak wodny firmy.
Artyści kontra Stability AI & Midjourney
Drugi głośny przypadek to pozew zbiorowy wniesiony przez znanych artystów, m.in. Sarah Andersen. Złożyli pozew przeciwko Stability AI i Midjourney oraz platformie DeviantArt. Zarzut: platforma, zamiast chronić swoich artystów, miała udostępnić ich prace do trenowania modelom AI, a następnie sama na tym zarabiać.
Praca artystki – Sarah Anderson – źródło: https://perma.cc/8AEZ-7B3W
Komiks wygenerowany przy pomocy AI. „W tym komiksie edytowano wyłącznie tekst. Rysunki są moje (choć są już trochę nieaktualne, jako że mój styl ewoluował od 2017 roku). Uznałam ten krój pisma za przekonującą imitację mojego pisma ręcznego. Gdyby tekst został wpasowany w dymki (dialogowe) bardziej elegancko, uznałabym całość za niemal nie do odróżnienia od mojej pracy”, napisała w eseju w „The New York Times” artystka Sarah Anderson.
Naukowcy, m.in. z Uniwersytetu Berkeley i ETH Zürich, udowodnili, że popularne modele potrafią odtworzyć niemal identyczne kopie swoich danych treningowych. Kiedy poprosili jeden z modeli o wygenerowanie obrazu „Ann Graham Lotz”, AI zwróciła… jej zdjęcie z Wikipedii, różniące się jedynie nieznacznym poziomem szumu (tylko drobne, losowe zakłócenia pikseli i „zaziarnienie” obrazu odróżniały wygenerowaną kopię od niemal idealnie zapamiętanego oryginału).
Wśród innych odtwarzanych obrazów znalazły się chronione prawem autorskim zdjęcia prasowe, kadry filmowe… a nawet logotypy firm.
Naukowcy przeanalizowali też legalność danych treningowych. Odkryli, że 35% obrazów w bazie miało „wyraźną, restrykcyjną notę o prawach autorskich” (czyli zakaz kopiowania). Kolejne 61% nie miało noty, ale prawdopodobnie podlegało ogólnej ochronie prawnej. Co gorsza, bazy te zawierały także dane wrażliwe, jak obrazy medyczne czy prywatne zdjęcia.
Ryzyko, że Twój „unikalny” obraz i co za tym idzie – animacja – jest w rzeczywistości plagiatem, jest realne i mierzalne.
A co, jeśli traktujemy AI tylko jako asystenta, a nie twórcę?
Wspomniane wytyczne U.S. Copyright Office mówią jasno: ochrona prawna zależy od stopnia „ludzkiego wkładu twórczego”.
Co nie jest wkładem twórczym? Samo napisanie promptu „wygeneruj mi kota w stylu van Gogha” zgodnie z prawem nie czyni nas autorami, a jedynie użytkownikami narzędzia.
Co może być wkładem twórczym? Jeśli grafik weźmie fragmenty ilustracji wygenerowane przez AI i podda je znaczącej obróbce. Na przykład: ręcznie przerysuje postać, połączy 10 różnych wygenerowanych elementów w skomplikowany autorski kolaż, dokona głębokiej korekty i edycji w programach graficznych.
Ochronie prawnej może podlegać finalne dzieło (jako całość), ale tylko wtedy, gdy ludzka praca jest w nim dominująca i znacząca.
Ryzyko #2
Pułapka „czarnej skrzynki”
Termin „czarna skrzynka” idealnie opisuje największy problem biznesowy z AI. To system, do którego wrzucasz polecenie (prompt), ale nie masz żadnej kontroli nad tym, co dzieje się w tle. Nie możesz edytować procesu. Dostajesz tylko finalny, wypuszczony przez maszynę rezultat.
Dlatego właśnie pojedyncze, wygenerowane przez AI obrazy mogą osobno wyglądać imponująco.
Jednak w przypadku animacji potrzeba wielu, często dopasowanych do Twojej marki obrazów. I właśnie tu AI (jeszcze) zawodzi.
Silniki AI doskonale radzą sobie z generowaniem ogólnych konceptów. Wpiszesz „animacja biznesmena w biurze w stylu retro” i dostaniesz dziesiątki propozycji.
Problem zaczyna się, gdy Twój brief jest precyzyjny.
- Gdy potrzebujesz animacji pokazującej dokładnie Twoją halę produkcyjną z konkretną linią montażową.
- Gdy postacie mają być ubrane w Twoje firmowe uniformy, które mają specyficzny krój i logo w ściśle określonym miejscu.
- Gdy kluczowy element ma mieć Twój kolor z brandbooka.
AI halucynuje detale. Wygeneruje jakąś fabrykę, a nie Twoją fabrykę. Stworzy postać w jakimś stroju, a nie w Twoim uniformie, a logo na koszulce będzie rozmytą plamą.
Dla działu marketingu, który dba o branding i spójność wizualną, taki materiał będzie problematyczny.
Animacja przedstawiająca zasady BHP na terenie fabryki Pepsico. Poza tym, że została narysowana ręcznie, co dodaje jej autentyczności i ludzkiego charakteru, pokazaliśmy w niej prawdziwy budynek i elementy fabryki, bazując na rzeczywistych materiałach i zdjęciach.
Ryzyko #3
Kompromis zamiast realizacji briefu
Przygotowaliśmy już tysiące animacji i na palcach jednej ręki możemy policzyć, ile z nich przeszło przez wszystkie etapy, czyli scenariusz, storyboard, rysowanie i animowanie, bez jakiejkolwiek poprawki.
Czasami chodzi o dokładniejsze zilustrowanie konkretnego pomieszczenia, powiększenie ikon czy zmianę płci lub narodowości jednego z bohaterów, przyspieszenie lub zwolnienie wybranych kadrów.
Ten proces w przypadku pracy z AI jest bardzo trudny lub często po prostu niemożliwy.
Każdy, kto pracował z narzędziami bazującymi na sztucznej inteligencji, zna ten scenariusz:
Ty (do narzędzia AI): „Super, ale zmień tło na jaśniejsze.”
AI: Generuje całkowicie nową animację, w której tło może i jest jaśniejsze, ale postać ma teraz inny wyraz twarzy, kompozycja kadru jest inna, a kluczowy produkt wygląda zupełnie inaczej.
Praca nad animacją AI wymaga ciągłego chodzenia na kompromisy. Generatory AI to nie edytory graficzne. Nie możesz poprawić jednego detalu.
Możesz co najwyżej „rzucić kostką jeszcze raz” (= zmienić prompt) i liczyć na to, że tym razem wynik będzie bliższy ideałowi, często tracąc to, co było dobre w poprzedniej wersji.
Przykład animacji, którą przygotowaliśmy dla Millennium Leasing, w której pojawia się poprzednie logo firmy, wycinki z gazet, w której otworzyliśmy dokładnie elementy, na których zależało klientowi. By dojść do tej wersji, po drodze było wiele iteracji na każdym etapie jej tworzenia. Dzięki temu Klient był zadowolony z efektu końcowego, a animacja spełniła swoją funkcję.
Ryzyko #4
Syndrom trzeciej ręki
O ile w generowaniu statycznych obrazów AI super sobie radzi, o tyle w przypadku animacji ma jeszcze sporo słabości.
Oczywiście klasyczne błędy jak trzy ręce czy sześć palców na dłoni zdarzają się już coraz rzadziej. Prawdziwy problem animacji AI leży głębiej: w braku spójności.
Generatory AI potrafią stworzyć zapierające dech w piersiach, surrealistyczne klipy.
Problem w tym, że są to pojedyncze, oderwane od historii klatki. Mimo że robią wrażenie wizualne, niezwykle trudno jest zbudować z nich narrację.
Przykład pojedynczych ładnych wizualnie kadrów stworzonych przez AI. Nie ma tu jednak głębszego przekazu czy historii.
AI ma problem z utrzymaniem ciągłości obiektu w czasie. W praktyce oznacza to, że:
- Postać w jednym kadrze ma niebieską koszulkę, w następnym granatową.
- Logo Twojej firmy na jej ubraniu nagle znika, migocze lub zmienia kształt na kilka klatek.
- Bohaterowi na ułamek sekundy mruga powieka lub pojawia się u niego dodatkowy palec, który po chwili znika.
To są właśnie „artefakty” generowania. Wynikają z faktu, że AI nie animuje spójnego modelu. Każdą kolejną klatkę po części buduje od nowa.
Na TikToku czy Reddicie błąd AI może być viralem. Ale w reklamie Twojego produktu finansowego, usługi medycznej czy w filmie korporacyjnym, postać, której na ułamek sekundy migocze oko lub wyrasta dodatkowy palec, nie jest prawdopodobnie mile widziana.
Ryzyko #5
Iluzja oszczędności
Obietnica różnych narzędzi AI jest zwykle prosta: „szybko i tanio”.
Prawda jest jednak taka, że aby uzyskać w animacji AI dokładnie to, o co nam chodzi, a nie losowy wynik, potrzeba godzin, a czasem dni, wielu żmudnych prób i setek iteracji. Tym musi zająć się wysoko wykwalifikowany specjalista, który rozumie, jak działania AI. Jego roboczogodziny wcale nie są tanie.
Inna sprawa: żaden materiał wygenerowany przez AI nie nadaje się „z pudełka” do publicznej emisji. Człowiek musi poświęcić czas, aby:
- zmontować poszczególne klipy w spójną historię;
- naprawić wszystkie błędy i artefakty;
- dodać napisy, belki, plansze z logo;
- wykonać profesjonalną korekcję barwną, aby wszystko wyglądało spójnie;
- dodać kluczowe elementy: dźwięk, muzykę i lektora.
AI nie dostarcza gotowego filmu. Dostarcza materiał, który w 90% przypadków wymaga tyle samo (lub więcej) pracy postprodukcyjnej, co animacja stworzona w studiu.
Czas, który Twój zespół marketingowy spędza na potyczkach przy tworzeniu animacji AI, na setkach iteracji i próbach naprawienia błędów, to czas, którego nie poświęca na strategię, analizę rynku czy rozmowy z klientami.
Kiedy zsumujesz roboczogodziny eksperta od AI, roboczogodziny montażysty i grafika od postprodukcji oraz koszt czasu Twojego zespołu… często okazuje się, że cena jest porównywalna z zamówieniem animacji w profesjonalnym studiu.
Z tą różnicą, że studio gwarantuje finalny efekt zgodny z briefem, a animacja zgodnie z prawem w 100% należy do Ciebie.
Ryzyko #6
Kreatywność z kopiarki
AI jest z definicji odtwórcza. Algorytmy AI nie „myślą”. One statystycznie przewidują, co powinno być następne, bazując na średniej wszystkiego, co już widziały, czyli na czym były trenowane.
Z definicji tworzą więc treści wtórne.
Sama korzystam z ich pomocy pisząc scenariusze. Przy wielu zadaniach są pomocne i bardzo ułatwiają pracę. Jednak nie potrafią wyjść poza pewne schematy, często robią błędy, zmyślają informacje, nawet jeśli sekundę wcześniej wkleiliśmy prawdziwe dane…
Dlatego są dobrymi asystentami, którym warto zlecać powtarzalne zadania. Nie są jednak autorami.
Co się stanie, gdy wszyscy Twoi konkurenci zaczną używać tych samych popularnych generatorów AI? Wszyscy zaczną mieć animacje w tym samym, charakterystycznym „stylu AI”. W tym generycznym tłumie jedyną szansą na wyróżnienie się będzie… autentyczny, ludzki pomysł i unikalny styl, którego nie da się skopiować jednym promptem.
Inwestycja w ludzką kreatywność, w unikalną historię i dopracowaną formę, przestaje być kosztem, a staje się kluczową inwestycją w wyróżnik marki.
Na koniec
W biznesie nie chodzi o to, by było „jakoś” i „mniej więcej”. Chodzi o to, by było dokładnie tak, jak trzeba. Aby animacja precyzyjnie realizowała cel Twojej firmy, była spójna z brandbookiem i bezpieczna prawnie.
Porozmawiaj z nami. Wspólnie pomyślimy, jak strategicznie opowiedzieć historię Twojej marki.
Bezpiecznie.
Kreatywnie.
W 100% po Twojemu.
ŹRÓDŁA:
Copyright Registration Guidance: Works Containing Material Generated by Artificial Intelligence: https://www.copyright.gov/ai/ai_policy_guidance.pdf
The US Copyright Office says you can’t copyright Midjourney AI-generated images: https://www.theverge.com/2023/2/22/23611278/midjourney-ai-copyright-office-kristina-kashtanova
London AI firm says Getty copyright case poses ‘overt threat’ to industry: https://www.theguardian.com/technology/2025/jun/09/stability-ai-getty-lawsuit-copyright
Getty Images sues AI art generator Stable Diffusion in the US for copyright infringement: https://www.theverge.com/2023/2/6/23587393/ai-art-copyright-lawsuit-getty-images-stable-diffusion
Artists sue Stability AI, Midjourney and DeviantArt: https://the-decoder.com/artists-sue-stability-ai-midjourney-and-deviantart/
The Alt-RightManipulatedMy Comic. Then A.I.ClaimedIt.: https://perma.cc/8AEZ-7B3W
AI Spits Out Exact Copies of Training Images, Real People, Logos, Researchers Find: https://www.vice.com/en/article/ai-spits-out-exact-copies-of-training-images-real-people-logos-researchers-find/
𝐄𝐱𝐩𝐥𝐚𝐢𝐧 𝐕𝐢𝐬𝐮𝐚𝐥𝐥𝐲 — 𝐬𝐭𝐮𝐝𝐢𝐨 𝐚𝐧𝐢𝐦𝐚𝐜𝐣𝐢 𝐁𝟐𝐁:
• Tworzymy filmy wyjaśniające typu whiteboard dla biznesu
• Tworzymy korporacyjne filmy wyjaśniające
• Tworzymy wizualny storytelling dla firm